Wydzielone z wątku http://www.freciochy.pun.pl/viewtopic.p … 3512#p3512
kaori napisał:
Dziewczyny u Boo pojawia się wisienka . Malutka, upragniona wisienka hi hi ... cieszę się niezmiernie, bo to znaczy że to łyse było spowodowane zbliżającą się rujką i nie ma problemów z nadnerczami. Łyse się nie powiększało więc to kolejny dobry znak był. Ale jestem szczęśliwa. U Zoe niestety wiśnia dalej nabrzmiała. W tym tygodniu idę na wizytę, będę chyba ją wyciszać i sterylizować. Sierści maluch nie gubi, apetyt ma dobry,skora do zabawy, żadnej podejrzanej wydzieliny, ale za długo to trwa i się znów zaczyna mocno martwić o nią
kochana nie zwlekaj, Zoe ma za długo tę ruję to już napewno przeszło w stan permanencji...
Offline
Byłam wczoraj u wetki z Zoe. Wszstko jest w jak najlepszym porzadku, nic podejrzanego sie nie dzieje, wisienka jest ladna i rozowiutka. Jeśli nie ma zadnych niepokojacych objawow nie ma sensu przerywac rui, jesli zaczenie sie cos dziac, typu wypadajaca siersc, podejrzana wydzielina, osowialosc, bede interweniowac od razu i podejmowac konkretne kroki.
Offline
kaori, peranencja daje o sobie znaki jak zaczy się powżny stan, w którym może być późno na co kolwiek...
Poczytaj o tym... Ruja nie powinna trwać tak długo. Ja Ci tylko dobrze radzę, oby nie było za późno. Dobry wet zrobił by to samo(ja jak powiedziałam wetowi że Zuza ma ruję 2 miesiące, ale jest z nią ok to dostałam O...P...L od weta) .
Zobacz czy na końcówce ogonka nie robi się mniej sierści, czy nie ma czeronych plamek koło wisienki...I może zrób uzg brzuszka czy nie ma czasem ropomacicza.
Offline
Lolu spokojnie, parę razy dziennie ją starannie oglądam. Byłam wczoraj u wetki. Nie ma zaczerwień przy wisience, ogonek nie łysieje, brzuszek też w porządku - zadnych zgrubień czy wzdęcia, nie ma podejrzanejj wydzieliny z wisienki, temperatura w jak najlepszym porządku. Zauważyłam, że wydzielina z wisienki pojawia się coraz rzadziej. Maluch ma trochę huśtawkę nastrojów, raz jest spokojniutka, raz wariuje jak za dawnych czasów (częściej jest spokojna); raz więcej śpi, raz mniej; trochę jej apetyt spadł. Mogą to być objawy kończącej się rujki, ale nie koniecznie. Jeśli do jutra nie będzie poprawy idę znów do wetki i będziem konkretniej działać.
Offline
Filio na razie jest wszystko OK. W piątek i sobotę była taka trochę wyciszona, za bardzo nie chciała jeść, ale jak na razie do tej pory wariuje jak wcześniej. Tylko Boo przez tą rujkę stała się bardziej agresywna wobec Zoe, ale ta nie pozostaje bez odezwy. Wczoraj zauważyłam na karku Boo taką mała rankę, aż się boję myśleć co to będzie dalej . Po świętach przeprowadzka, więc może złagodnieją w nowym otoczeniu w obec siebie zwłaszcza, że będą miały o wiele więcej miejsca do ganiania i rozrabiania niż dotychczas - będą miały gdzie wiać
Offline
Dla mnie to co już napisałaś jest złe. Wybacz Kaori, a wiele razy naczytłam się jak to nikt nic nie działał, potem pomocy > Transfuzja krwi itp...
Nie będę już pisać, mam nadzieję że wiesz co robisz i będzie dobrze... Zmień Weta!!!
Offline
Macaniem brzyszka nie wykryje się ropy!! Do tego potrzeba UZG
Offline
Wybacz Kaori, a wiele razy naczytłam się jak to nikt nic nie działał, potem pomocy
Pozwól że wymienię objawy ropomacicza ze strony ferretta Passion :
* wzrost pragnienia i nadmierne wydalanie moczu (związane z już istniejącym zapaleniem nerek)
* osowiałość i ogólne osłabienie
* zmniejszenie lub brak apetytu
* wypływ wydzieliny (zwykle gęstej, koloru kremowego, czasem cuchnącej) z dróg rodnych, choć może ona niekiedy nie występować
* czasem wymioty
* niekiedy powiększenie brzucha
* depresja
Moja freta nie ma żadnych takich objawów więc po co faszerować ja niepotrzebnie chormonami? W piątek wzięłam je do obcego miejsca, biegały i wariowały do upadłego po wcześniejszym zaznajomieniu się z otoczeniem i terenem. W sobote sie wystraszyłam jak mi długo spała i nie chciała za bardzo jeść, piła normalnie, od kolejnego dnia wariuje jak wcześnie aż do tej poryj. Poszłam do wetki na wszelki wielki, by ją przebadać i się zorientować czy oby na pewno jest wszystko dobrze. Zwierzaki zaczynają powoli lnieć, więc może być też że po prostu nałykała się za dużo sierści, która zalegała w żołądku. Podaje im też maltpastę z tego powodu. Z wetką rozmawiałam wcześniej nim przyprowadziła do niej stwory, czy miała do czynienia z fretkami, nim się przeprowadziła do mojego miasta (nie pytałam już z jakich opwodów) na południu Polski fretki były częstymi jej pacjentami.
Ja Lolu nie jestem obojętna jak się cos ogonom dzieje, ale też nie chcę je niepotrzebnie faszerować chormonami - tylko i wyłącznie mi o to chodzi. Jak by się coś złego działo, czy nie było by żadnej poprawy następnego dnia czy po dwuch, wierz mi nie czekałabym obojętnie i liczyła na cud, że zwierzak sam wyzdrowieje, ale od razu buym interweniowała.
Ostatnio edytowany przez kaori (2010-03-25 15:03:45)
Offline
Kaori, ty najlepiej znasz swojego ogona i widzisz co się z nią dzieje. Reaguj na każdą zmiane jej zachowania czy wyglądu, bo czasem niewielka zmiana moze nam bardzo duzo mówić.
Offline
Kaori, wiesz Ja tu nie chcę Ci aksolutnie niczego wymawiać, a już w ogóle się kłócić Tylko poprostu ostrzegam bo wiem ile takich było przypadków. Pewne jest że tak długej rujki nie można zostawić od tak, bo ona i tak przekracza wszelkie normy. Wiem jakie są objawy ropomacicza, a jest również często tak że żadne z tych objawów nie dają o sobie znać, gdy się rozwija, ale gdy jest już w stanie zaawansowanym. Jest również kilka innych, łagodniejszych sposobów przerwania ruji niż podanie chormonów, nie znam się dobrze na tym, ale poszukam i Ci przedstawię.
Poprostu oby nie było za późno. Tak jak u ludzi, człowiek często dowiaduje się o chorobie jak zaczyna się dziać coś niepokojącego z jego organizmem co czasem bywa że jest już w zaawansowanym stponiu choroby, z tym minusem że fretka Ci nie powie i nie pokaże że od tygodnia pobolewa ją np. brzuch, zaś jak zacznie mocno boleć to wtedy nawet i ty zauważysz.
Offline
Dziewczyny wiem o tym doskonale. Ja też Lolu absolutnie nie chcę się kłucić. Pójdę w poniedziałek z nia jeszcze raz do weta, bo jakoś ciągle mi mało je po południu. Do 15-tej nie wiem jak u niej jest bo nie ma nas w domu, ale w sobotę i niedizelę się bardziej przyjrzę co do tej kwestii. Wczoraj kupa Zoe była w miarę okazała, co świadczy o tym że jednak coś wcina, skoro i ma energii do wariacji. Poproszę jeszcze o wysłanie krwi do analizy by sprawdzić czy nie ma zaczątków anemii czy jakichś innych objawów chorobowych, które można wywnioskować z tego badania. Za bardzo innych zmian nie zauważyłam. Sierść ma ładniutką mięciutką, nie łysieje, nie ma żadnych zmian przy wisience (różowiutka i ładniutka), nie ma podejrzanej wydzieliny, oczka błyszczące jak paciorki, skora do zabawy i szaleństw.
Offline
Kaori nie chcesz kastrować? Jeśli nie to pomyśl o implancie, nie warto samisi męczyć rują.
Offline
Nie chcę ingerować w ciałko malucha. Byłam w pobniedziałek u weta (w piątek z królikiem siostrzeńca męża, przy okazji sprawozdanie co do Zoe), będzie wyciszana po świętach. Julin gdybyś zobaczyła Zoe to nie powiedziałabyś, że się męczy i że coś jej dolega - jest taka szalona że nie wiem, jeszcze bardziej niż przed rujką. Na razie chcę zobaczyć jak będize przechodzić druga rujka, jeśli będzie się przedłużać jak pierwsza będę ją sterylizować (oczywiście będzie szybsza decyzja i działanie). Zobaczymy jeszcze jak będize z Boo.
Ostatnio edytowany przez kaori (2010-03-30 07:36:36)
Offline
Kaori ty nie chcesz TERAZ sterylizować czy w ogóle? Jeśli nie zamierzasz rozmnażać to sterylizacja to bardzo ważna sprawa... jak nie teraz to w ogóle... w przyszłości samisia może mieć poważne problemy z tymi rujkami... urojone macierzyństwo itp. Zwierzak się męczy.
Offline