Słuchajcie.... mam problem z Rubinem... znaczy nie ja tylko wszyscy inni
Jak wiecie Rubin to wielki samiec z ogromem siły - na dodatek doskonale jest tego świadomy... Od momentu kiedy do nas przyjechał strasznie gryzie mojego męża, a ostatnio robi to wręcz na złość... Mnie nie tknie, nawet w zabawie się nie zapomina, łapie ząbkami jak tylko najdelikatniej się da... Natomiast do wszystkich innych zachowuje się agresywnie, a najgorsze ze robi to w stosunku do małżonka... Andrzej sobie siedzi - ogląda TV, gra na komputerze cokolwiek - a on podchodzi i bez ostrzeżenia gryzie do krwi i ucieka ile sił w nogach
To nie jest zabawa... dostał raz w tyłek od męża za takie zachowanie...ale szybko wybiłam mu z głowy takie karanie, bo agresja tylko rodzi agresje i nie tedy droga. Najczęściej robi to kiedy jest zły... nakrzyczę na niego, bądź mu czegoś nie dam i on wtedy wyżywa się na jego ręce lub nodze. Próbowaliśmy z go zdominować - Andrzej ciągał go po podłodze ale nic to nie daje... wręcz przeciwnie atakuje z podwójną wściekłością...
Co robić? Juz mnie nie obchodzi, ze gryzie obcych, niech chociaż go nie rusza... bo ja jestem dla niego jakimś autorytetem... kiedy ja powiem "Nie wolno" kiedy zbliża się do męża ze złymi zamiarami od razu się cofa... a i po ugryzieniu od razu ucieka czyli wie że źle robi i będzie kara (najczęściej klatka)... Nie mam już na niego siły... ucieka do mnie na ręce, bo wie że go obronie...
Natomiast z Vinni mąż ma świetny kontakt - ona nawet chyba bardziej go lubi niż mnie i to do niego zawsze chodzi na pieszczoty i zabawę (do mnie po jedzenie - niewdzięczna... ) Więc mąż nie robi fretkom nic złego żeby miały się za co mścić...
Offline
samiec ciągnie do kobiet, a samice do panów to standard. Jeśli metody kar nie skutkują to jak złapie to wpychać mu ręke do puszczka. A gdy chce ugryźć, postarać sie go wtedy łapać za jęzor ... Te metody poskutkowały przy Loli, rady otrzymałam od fretkomaniaczki.
Offline
W żadnym wypadku nie bij fretki, metody Loli mnie przerażają szczerze mówiąc. Spróbujcie tak: za każdym razem, kiedy Rubin ugryzie Twojego faceta, niech ON włoży go do klatki na 2/3 minuty i go wypuści. Myślę, że po jakimś czasie dotrze do niego, że gryzienie= klatka i przestanie.
Offline
marmar, mnie też przerażały jak mi o nich mówiono, nawet cięzko było mi wypróbować, ale pomogło.A to nie jest robione przemocą, bo fretki nawet nie zaboli. A Filia napisała że metoda klatkowa nie działa.
Ostatnio edytowany przez Lola;) (2010-01-19 14:27:26)
Offline
Nie wiemy, jak była stosowana metoda klatkowa. Może to Filia wkładała go do klatki, a wydaje mi się, że to jej mąż powinien tak robić. U mnie Filip też gryzł mojego chłopaka, a mnie nie tknął i ta metoda pomogła. Wątpię, żeby płeć opiekuna miała jakieś znaczenie. Przed zastosowaniem radykalnych metod spróbowałabym czegoś łagodniejszego. I przede wszytskim liczy się wytrwałość- nie należy zniechęcać się po kilku próbach, czasem potrzeba tygodni.
Filia, czy Twój mąż bawi się z Rubinem?
Ostatnio edytowany przez marmar (2010-01-19 14:47:52)
Offline
Nie bawi się... próbował dawać mu smakołyki ale to nie skutkuje... spróbujemy z ta klatka na 3 minuty... dziwne jest tylko to, ze on nie gryzie go kiedy ma jakieś zajęcia. Bawi się, lub jest noclegu - czyli w nowym miejscu. On zaczyna być wredny kiedy się nudzi... - próbowałam zapewnić mu taka rozrywkę non stop ale kiedy mamy wolne to nie wykonalne...
Offline
Filia, a może on zachęca do zabawy. Może chce nawiązać zabawę z facetem po przez gryzienie. Powinnaś namówić TŻ, aby zaczynał gonić Rubina zachęcając od zabawy. Zuza uwielbiała gonianego i właśnie szarpiąc mnie za nogawki zachęcała, zaś rubin może robić to właśnie w ten sposób.
Offline
U mnie było podobnie- po jakimś czasie zacznie gryżc i Ciebie, jeśli nic z tym nie zrobicie. Twój mąż musi się przemóc i mimo gryzienia, bawić się z nim. Moment, kiedy ma ugryźć łatwo zauważyć, niech wtedy Twój mąż "robi unik". Ja miałam gorszą sytuację- Filip sterroryzował mojego chłopaka, mnie i drugą fretkę... Ja bałam się go w ogóle dotykać przez jakiś czas, mój chłopak się przełamał, zaczął się z nim bawić, stosował metodę gryzienie=klatka i pomogło- Fifi przestał gryźc. Teraz jest grzeczniutki, Arona nie gryzie, mojego bf czasem złapie, a do mnie przychodzi się potulić. Ale muszę powiedzieć, że u nas trwało to ok 2 miesięcy... Więc wytrwałości- w końcu go okiełznacie
Offline
To nie wygląda jak zabawa... gryzie jak tylko najmocniej się da... żebyście widzieli ręce męża... to wygląda jakby robił to na złość... a mąż próbował się z nim bawić, ale kończyło się to tym, ze Rubin złapał go za rękę zębami i nie chciał pościć... później syczał i "parskał" na Andrzeja... Działa mówienie mu "Nie wolno" doskonale to rozumie - ale nie zawsze można wychwycić ten moment kiedy jesteśmy np. zajęci oglądaniem TV... A małżonek tak się do niego zraził ze nie chce słyszeć o jakiś miłych gestach w jego stronę... (typu zabawa)
Na razie spróbujemy z tym zamykaniem, bo on gryzie jak jest zły (ma zły humor... doskonale to widać, chodzi wtedy syczy, rozwala wszystko co napotka na drodze i właśnie zaczyna gryźć - mnie też próbuje ale to tylko delikatne kąsanie, ale wyczuwa się w tym złość) Tak więc, takie ochłoniecie w klatce powinno pomóc, robiłam też to wcześniej ale byłam mało konsekwentna no i zostawiałam już go tam aż zasną.... przez co nie kojarzył tego z karą a z "idziemy spać"
On jak ma dobry humor, chodzi się "łasi" bądź bawi w najlepsze z Vinni, cieszy się po dłuższym pobycie w klatce, ze nareszcie go wypościłam - nie ma mowy o gryzieniu. Wtedy schodzi Andrzejowi z drogi a nawet "Tańczy" przed nim Ewidentnie widać, ze to takie wyżywanie się...
Lolu on jest za silny na take metody... jakby chciał mógłby zmiażdżyć palca swoimi szczękami... (Widziałam co zrobił z łapką kurzą) Ja bym sie bała wsadzac mu tam palce na miejscu mojego TŻ...
Offline
szkoda ze tak daleko mieszkasz...
Offline
No cóż... Ale Rubin to bardzo pojętne zwierze, bardzo szybko się uczy i STRASZNIE dużo rozumie z ludzkiej mowy. Wie co to "Nie wolno" "Chodź tu" "Daj buzi" "Zostaw"... więc myślę że i tego się nauczy... nauka kuwetowania zajęła mu dosłownie pare dni
Offline
Nauczy się wszystkiego. Jak zrozumie że gryzienie nie jest fajne też zmieni swoje zachowanie...
Offline
Wczoraj byłam z Mają u weterynarza, spotkała mnie tam jedna pani, która była przerażona na widok Mai. Twierdziła, że ona w domu ma fretkę - samiczkę, która ma 7 miesięcy! a dostała ją jak maluch miał 1 miesiąc:| (coś tu nie gra), i zwierzak tak pogryzł jej ojca, że musieli z nim jechać do szpitala na szycie. Obecnie fretka nie gryzie tylko jej matki, a całej reszcie robi krzywdę, i podobno była z nią u jakiegoś znawcy freciaków i on sam nie może nic poradzić na tą bestię. Fretka mieszka w klatce... w mieszkaniu są dwa psy, raz pogryzł ją jamnik. Takich strasznych rzeczy się nasłuchałam o tej fretce jakbym na rękach miała całkiem inne zwierzątko... Przeraziła mnie wypowiedź tej laski, sama nie wiem co o tym myśleć, trzymam się jednak tego że po prostu zwierzak jest źle wychowany, ma za mało miłości i dotyku ludzkiego, nikt go tego nie nauczył, dlatego się broni i gryzie...
nie wiem czy pisze to w dobrym temacie ale... po prostu słowa tej kobity mnie zmiażdżyły.
Offline
Minek, tak szybko odciągnęta od matki była jeszcze przerażonym maleństwem. Szukała jakiegoś wsparcia o została zamknięta w klatce i jedyne co się jej wiąże z człowiekiem t odciągnięcie od matki i jakieś dziwactwa, które chciały mnie dotykać. Myślę że ta fretka nie doświadczyła odpowiedniej miłości ze strony ludzi bo za miast się jej bać powinni uczyć mimo konsekwencji. Minek uważam że powinniśmy jakoś pomóc tej fretce czy masz jakiś kontakt do tej Laski.
Offline
... i tu jest problem:(, taki przemiał ludzi tam był, a ta kobieta wydawała się bardzo kompetentna w kwestii zwierzaków, też twierdziła że fredzia była za młoda, i też mówiła to w taki sposób jakby chciała jej pomóc, bo i mówiła o jakiś fachowcach i z takim zmartwieniem w głosie. Ale ciężko ocenić człowieka w minute. Niestety nie mam możliwości się z nią skontaktować bardzo żałuje, że to wszystko się tak potoczyło. A jak pomóc to w jaki sposób? sama nie wiedziałam co jej doradzić, pstryczki w nos nie pomagają, zamykanie do klatki za kare też, fretka akceptuje tylko jedną osobę... a wiem, że niektóre tak właśnie mają i ciężko to zmienić. Chyba że wrócę do tego weterynarza i zapytam o tą dziewczynę?
Offline