Miesiąc temu zaginą Kruger, były podejrzenia że wypadł przez uchylone okno podczas zabawy. Szukaliśmy wszędzie, rozwieszaliśmy ogłoszenia... Okazało się jednak że nie wyskoczył, tylko cały czas był w domu... znaleźliśmy go po trzech dniach i pochowaliśmy na działce... Mieliśmy w domu remont i przy ścianie stała taka wielka tuba owinięta folią (coś jak papier toaletowy) on wskoczył na nią i wlazł do środka, tuba była na tyle szeroka ze swobodnie spadł wzdłuż rury ale na tyle wąska ze nie dał rady obronić się łapkami i uderzył głową w podłogę... i złamał kręgosłup... dlatego jak go szukaliśmy była cisza, bo już nie żył... Kilka razy ja i mąż podnosiliśmy tą tubę, ale nic z niej nie wypadało... nasłuchiwałam i piszczałam piszczałkami... cisza... musiała być śmierć na miejscu bo gdyby nie, na pewno słychać by było że coś się wierci... stad podejrzenia że wypadł przez okno. Po tych trzech dniach mąż zauważył krew wyciekająca z tuby (w upale zaczął się już rozkładać) Dziwne że Tajga (fretka którą mieliśmy wtedy pod opieką) nie zaalarmowała nas, nie drapała w tubę ani w ogóle do niej nie podchodziła... tęsknimy za nim...
To portret który namalowałam kiedy mały jeszcze żył...
Offline
przykro.
obraz piękny
Offline
Boże jak mnie wieczorami tęsknota bierze... jak ja strasznie za nim tęsknie!!! Mój synku gdzie jesteś... czemu nie ma cię ze mną... dzisiaj mijają dwa miesiące odkąd dowiedziałam się że odszedłeś... I mimo, ze mam Vinni która bardzo kocham, ty jesteś moim najważniejszym miśkiem...
Czemu tak strasznie tęsknie za Nim mimo że był u mnie zaledwie rok? A ból mimo dwóch miesięcy wciąż jest taki dotkliwy? oddałabym wszystko żeby wrócił...
Offline
Fillia trzymaj się.
Niestety taka kolej rzeczy, jedni odchodzą drudzy zostają.
Trzeba sobie z tym poradzić jest ciężko, ale trzeba.
Żadne siły nadprzyrodzone nam nie pomogą.
Śmierć jest pewna, każdy o niej wie i zdaje sobie sprawę że jego pupil odejdzie, ale i tak najbardziej zaskakuje.
Trzeba wziąć głęboki oddech i iść dalej, chociaż na sercu ciężko.
Mały miał z tobą dobrze, wspaniały rok jego życia i napawano o tobie nie zapomni, patrzy gdzieś z góry i cieszy się że dalej potrafisz obdarzy miłością inne istoty.
Offline
W dniu kiedy go pochowałam, pojechałam z mężem na łąki by sobie posiedzieć - była noc... kiedy patrzyliśmy w niebo ukazał nam się z chmur jego pyszczek na tle księżyca... idealny Krugerek... może to śmieszne, ale czułam ze się ze mną żegna...
Boże jak mi jego brakuje... zdarza mi się czasem na Vinni powiedzieć Kruger i wtedy taka cisza nastaje... to nie byl jeszcze jego czas... nie zdążyłam się z tym pogodzić... ale czasu już nie cofnę... i już nigdy mi nie zaguga...
Offline
To naprawdę smutne Pamiętaj tylko czas zagoi takie rany...
Offline
Tyle czasu już minęło... a wystarczy ze o nim pomyśle i od razu zalewam się łzami... w sercu ten sam ból co w dniu jego zniknięcia...
Boże... gdyby nie Vinni która tak strasznie pokochałam to by mi serce pękło... Byłam z nim strasznie związana, ja nawet z nim na zakupy chodziłam... pracowałam z nim... on nigdy nie był sam... zawsze był obok... Często patrze w w niebo w poszukiwaniu tej chmury... ale jej już nie ma... tak jak Krugera...
Offline
a moim zdaniem, czas tylko przyzwyczaja do bólu.
Offline
Widziałam, te ogłoszenia. Szukałam fretki. Ale potem przeczytałam, że nie żył. Przykro mi!
Piękny obraz.
Offline