tak właśnie się zastanawiam odnośnie terminu "Wychowanie" my przez to rozumiemy że wychowujemy nasze zwierzaki, tymczasem ja zauważyłam, że tak naprawdę jakby się głębiej temu przyjrzeć to ONE wychowują sobie nas!!
Moja Maja jest świetnym tego przykładem np. słyszy, że siedzę w pokoju zaczyna tłuc się w klatce, to ja automatycznie ją puszczam po czym ona wchodzi do mojego łóżka pod pościel i śpi dalej... ja ją stamtąd wyciągam, wsadzam do klatki i ona znowu daje po kratach, to ja ją puszczam a ona idzie spać do łóżka...
i takich przykładów jest cała masa.... czy tylko mnie sobie tak fretka wychowała ?
Offline
Też się nad tym zastanawiałam... Bo chyba też jestem troszkę przez Vinni wychowywana... zresztą przez Krugera tez... co do tego co piszesz z klatką, to ja miałam identyczna sytuacje z Krugerem. Chyba jest tak, ze po trochu uczymy się żyć obok siebie i jak w każdej relacji potrzebne są kompromisy
Offline
Zizi chyba faktycznie dobrze to nazwałaś - ona mnie terroryzuje! Maja po prostu zawsze musi postawić na swoim. A ja nie zaprzeczę, że jestem bardzo uległa. Bardzo to denerwuje mojego chłopaka i często się o to kłócimy. W zasadzie Maja boi się tylko jego... wystarczy, że Ariel tylko krzyknie "Maja" a ona w prawdzie oburzona z wielkim fochem na pyszczku ale odchodzi... a najbardziej mi się podoba jak, można by powiedzieć, że Maja "pyskuje" bo jak on krzyknie to ona na niego syknie żeby czasem nie pomyślał, że ona jest słuchana:). Ale ja jednak wolę moją uległość... no nazwijmy to kompromisami;)
Offline
Nie wiem jak wy ale u mnie Kleo nie ma mocy manipulacji mną co prawda w niektórych przypadkach jej ulegam ale jak coś przeskrobie i jest za coś karana to kara trwa tyle ile miała trwac nie mniej i nie wiecej. Ale może u mnie to dlatego że przygotowuje sie do wychowania dzieci i na niej mogę pocwiczyc samokontrole . Myślę że fretka nas nie wychowuje a odciska pewne piętno na naszym charakterze.
Offline
heheee... malincia przygotowujesz się do wychowywania dzieci mówisz? tzn jak? Bo ja jestem studentkę 4 roku zintegrowanej edukacji wczesnoszkolnej i wychowania przedszkolnego, a do tego robię studia podyplomowe z oligofrenopedagogiki... a co do wychowywania dzieci i fretek... to ja po prostu na Mai ćwiczę CIERPLIWOŚĆ
Offline
Widzisz Minek a u mnie jest odwrotnie. Chciałam, żeby Kredka ze mną w łóżku spała jak ja np. czytam sobie książkę. Ona jest jednak uparta i woli moją bieliznę
albo kosz z makulaturą, tudzież reklamówkę z ziemniakami
notorycznie wali jedną dyżurną Kupę przy kuwecie w przedpokoju. Dlaczego? Po prostu wie , że i tak po niej sprzątnę. Wychowała mnie ? Oczywiście że tak.
Nawet na nią za to nie krzyczę.
Wkładki z butów TYLKO męża wynosi pod szafki w kuchni. Dlaczego? Bo wie, że je z tamtąd wyciągnę i krzyczeć nie będę. tak sobie mnie wychowała.
A na dodatek tego wszystkiego teraz uczy Viki
Offline
Ale przesadzać też nie można... u mnie w domu panują kompromisy... Co prawda w sprawie kupek czy gryzienia kompromisów nie ma ale jeśli chodzi o wypuszczanie z klatki to uważam że ogonek sam najlepiej wie kiedy chciałby pobiegać, a skoro jestem w domu to nie widzę przeciwwskazań żeby go nie wypuścić. To samo tyczy się spania w łóżku,,, nie chce spać w klatce? To niech śpi w łóżku skoro mam zamiar być w domu... U mnie ogonki mimo, że są zamykane, traktowane są jak bez klatkowe, Jeśli tylko jestem w domu, to one decydują co chcą w tej chwili robić
Offline
Misia co do kupy zawsze w jednym miejscu to ja to doskonale rozumiem... tylko, że Maja ma takie miejsca trzy:/ i nie chce odpuścić, doskonale wie, że zaraz posprzątam a ja co najwyżej zamknę na minutę do klatki za karę. Czasem mnie to strasznie wkurza a czasem myślę sobie że to już tak musi być...
Co do wkładek męża... to u mnie jest identycznie (tylko, że mój mąż jeszcze nie jest moim mężem;)), nie wiem dlaczego Maja lubi tylko jego buty, nie wiem czemu wyciąga tylko jego wkładki... i nie wiem czemu tylko do jego butów chowa jedzenie:/... efekt= moja wina bo NIE WYCHOWAŁA Mai...
Przez to właśnie nie wychowanie Mai a wychowanie przez Maje mnie... czyli pochowane wkładki, kupy pod stołem, wykopaną norę w cukierniczce, spanie w łóżku itd... czuję się jak podwładna mojej księżniczki, a tym samym mam zabronione zaadoptowanie drugiej fretki:(...
Maja za to daje mi tyle szczęścia z tych psot że mam go aż nadmiar;)... ale Zizi ma racje nie można ulegać fretce, bo potem są tego straszne efekty!
Offline
Filia rozumiem,bieganie po domu itp.
Ale jeśli mamy jakąś prace albo fretka zrobiłą kupę to kara musi być,a co do pracy ona też musi zrozumieć ,że nie cały czas możemy nad nią czuwać.
jej protest kary-walenie o klatkę,to wymuszenie na nas decyzji o otwarciu klatki,dla świętego spokoju lub z litości.
Offline
Coś jest w tych męskich butach XD u mnie i Kruger i teraz Vinni meczą buty Andrzeja a dokładniej wkładki ale nie każe za to, po prostu mnie to śmieszy. Jestem tego zdania że jeśli nie chcemy zeby fretka czegoś gryzła bądź chowała to my to schowajmy. Ja buty małżonka chowam do szafy jak widzę, ze Vinni zaczyna przesadzać. Ale za kupy zawsze jest klaps w tyłek i zamkniecie w klatce, dzięki temu w zasadzie zawsze kupy sa tylko w kuwecie.
Kary musza być bo bedzie samowolka... ale czasem tez można odpuścić bo nie sposób jest za wszystko karać, przynajmniej w moim przypadku.
Offline
Minek napisał:
to ja po prostu na Mai ćwiczę CIERPLIWOŚĆ
Cieprliwość to podstawa a po drugie konsekwentne zachowanie jak oprę się słodkim oczkom fretki to potem będzie mi łatwiej oprzeć się oczkom dziecka, jesli będzie chciało uniknąć kary jak coś przeskrobie
Offline
Zizi napisał:
morał taki,że trzeba być konsekwentym,bo nie zawsze uleganie fretce jest dla niej dobre,to tak jak z dziećmi dasz palec weźmie rękę.
tak off top nie zgadzam się co do tych dzieci, to dorośli tak robią, a to z kolei wynika z cech ich charakteru np. zachłonności
Offline
Fretki muszą mieć wprowadzoną jakąs dyscyplinę i to nie podlega dyskusji.
Pamiętajmy jednak, że sa to zwierzaki niemyślące tak jak ludzie, aczkolwiek bardzo inteligentnei sprytne.
Ale czy właśnie nie po to je mamy, żeby chociaż trochę je rozpieszczać? Za to nas kochają. No może tej miłości nie okazują nam zawsze tak jak bysmy chcieli, ale jednak.
ja widzę dużą różnicę w zachwaniu Viki zaraz po tym jak do nas trafiła, a zachowaniem obecnym. Fakt gryzie nadal ( ze strachu) ale przychodzi powącha, zaczyna nas lizać.
Za gryzienie ma karę-klatka i ostre nie, czasem prztyczek w nos.
I dużo tu zalezy od charkteru każdego ze zwierzaków. Geny odgrywają tu dużą rolę, podobnie jak u psów, kotów i nas ludzi.
Miałam kiedyś słodkiego kundelka. Wychowywałam go jak matka dziecko, od szczenięcia. Wszystko było pięknie.
Ale pies miał fobie, nie mógł zostawać sam w domu. Bał sie strasznie. I wtedy zaczynała się demolka domu. Ile razy w skórę dostał. Ode mnie od mojego taty. bał się jak coś przeskrobał. wiedział, że źle a mimo to następnym razem znowu powtarzał. I tak do ostatnich dni swojego życia. I prośby i groźby nie pomagały> Taki był i koniec. Dlatego myślę, że wiele zależy od charakteru freciochy.
Zastanawiają mnie jednak te wkładki z męskich butów...
Offline