To bylo rok temu...
Kiedy Kazik nas opuscil ..
Byl z nami zaledwie niecaly miesiac ...
Nigdy go niezapomne byl to albinosek...
Sliczny, slodki i madry...
Umarl u weterynarza...
Byl za mlody i nie przezyl operacji...
(*)
Bylo to w Lipcu zeszlego roku ....
[']...
Offline
U mnie to w ogóle było inaczej... na początku myślałam, ze uciekł przez okno i przez 3 dni go szukaliśmy i rozwieszaliśmy ogłoszenia... płakałam i szukałam... dopiero po 3 dniach okazało się, ze biedak wpadł do takiej dużej tuby i złamał kręgosłup... pół roku ta tuba stała i Kruger nigdy się nią nie interesował, nawet się nie domyślałam... mąż go znalazł przypadkowo... kolejne dni przepłakane... schudłam jak pies...
Z mężem wzięliśmy po dwóch tygodniach dwa maluchy, żeby trochę tęsknotę zabić bo bym chyba umarła z tęsknoty. Nowi domownicy pomogli się z tym pogodzić.
Offline
;;[
to okropne ;;[
Wspolczuje ;;[
To jest okropne jak sie idze to weterynarza i weterynarz mowi np. damy z siebie wsyztsko ale bedzie ciezko o przezycie czy cos ;;[..
Offline