Filia - 2009-07-23 17:46:45

Miesiąc temu zaginą Kruger, były podejrzenia że wypadł przez uchylone okno podczas zabawy. Szukaliśmy wszędzie, rozwieszaliśmy ogłoszenia... Okazało się jednak że nie wyskoczył, tylko cały czas był w domu... znaleźliśmy go po trzech dniach i pochowaliśmy na działce... Mieliśmy w domu remont i przy ścianie stała taka wielka tuba owinięta folią (coś jak papier toaletowy) on wskoczył na nią i wlazł do środka, tuba była na tyle szeroka ze swobodnie spadł wzdłuż rury ale na tyle wąska ze nie dał rady obronić się łapkami i uderzył głową w podłogę... i złamał kręgosłup... dlatego jak go szukaliśmy była cisza, bo już nie żył... Kilka razy ja i mąż podnosiliśmy tą tubę, ale nic z niej nie wypadało... nasłuchiwałam i piszczałam piszczałkami... cisza... musiała być śmierć na miejscu bo gdyby nie, na pewno słychać by było że coś się wierci... stad podejrzenia że wypadł przez okno. Po tych trzech dniach mąż zauważył krew wyciekająca z tuby (w upale zaczął się już rozkładać) Dziwne że Tajga (fretka którą mieliśmy wtedy pod opieką) nie zaalarmowała nas, nie drapała w tubę ani w ogóle do niej nie podchodziła...  tęsknimy za nim...
To portret który namalowałam kiedy mały jeszcze żył...
http://fc09.deviantart.com/fs46/i/2009/202/7/9/Red_eyes____by_F_i_l_i_a.jpg

stoły montażowe